"Krocząc wśród gigantów" --[Magdalena Korybska z Chicago, dla malarze.com Robisz się dumny, kiedy będąc tak daleko od ojczystego kraju, nagle ktoś zaczyna mówić o nim, i to w samych superlatywach. Taka sytuacja przytrafiła mi się ostatnio w listopadzie, kiedy Magdalena Abakanowicz otwierała swoją nową instalację w Parku Grant w Chicago.
To wydarzenie było przygotowywane przez dwa lata a towarzyszące mu uroczystości trwały przez cały miesiąc. Najpierw, w dniu 16. listopada otwarta została "Agora", potem zaproszono Abakanowicz na odczyt do Instytutu Sztuki w Chicago, a na koniec Stowarzyszenie Paderewskiego przy Muzuem Polskim w Chicago, nagrodziło ją wyróżnieniem "Maestro" za całokształt twórczości. "Agora" składa się ze 106 żelaznych figur wysokości 9 stóp (2.75 m). Każda jest bezgłowym i bezramiennym "fragmentem". Ich podobieństwo i taka sama wysokość jest z założenia artystki metaforą lasu, sugerującą anonimowość.
"Agora" była nazwą rynku, miejscem spotkań politycznej rady straożytnej Grecji. Stąd też projekt Abakanowicz zawiera mityczne postaci ludzi, ze stopami skierowanymi w różnorodnych kierunkach, sprawiających wrażenie kroczącego społeczeństwa. Twarze ich patrzą we wszystkie strony, formułując na przemian przerzedzony i zagęszczony tłum, poruszający się z południa na północ. Cztery figury stoją w innym miejscu, nieco z boku, symbolizując oderwanie od grupy "myślących", które to rozwiązanie skłoniło artystkę do opisania tłumu jako "bezmyślnego organizmu działającego na komendę; czczącego i nienawidzącego na komendę". Może to jej przeszłość zdeterminowała taką akurat wymowę? Abakanowicz bowiem, urodzona w arystokartycznej rodzinie w Polsce, przeżyła okupację hitlerowską a następnie okupację Sowiecką.
Rozmieszczenie figur zmieniło się całkowicie od momentu komputerowego rozstawienia ich dwadzieścia miesięcy temu. Artystka ustawiła każdy z elementów tak by uzyskać maksymalny efekt i utworzyć pasaż dostępny dla oglądających, którzy mieliby poruszać się między nimi, uwzględniając nie tylko kompozycję ale również światło i cienie rzucane przez figury.
Abakanowicz stwierdziła, że Grecką nazwę dla projektu, wyznaczył fakt, iż Agora dla starożytnych Ateńczyków była kolebką sztuki, teatru i filozofii. Miała ona także nadzieję, że odwiedzający to miejsce spacerując pomiędzy figurami, zostaną skłonieni do marzeń i kontemplacji nad ich wymową, ponieważ "Każdy tłum jest bezgłowym organizmem." Dalej stwierdziła, że "Ludzie muszą zbliżyć się do nich z całą swoją wyobraźnią. Każda z rzeźb jest inna, gdyż są modelowane ręcznie. Ich faktura ma odzwierciedlać korę drzew. Nie ma dwu takich samych figur, gdyż odwołując się do słów ich autorki "Natura nie powtarza się dwa razy." Bezramienne rzeźby wyglądają jak muszle, a ich przody wyobrażają wieka sarkofagów. Abakanowicz zaś, opisała je jako skórę zrzuconą przez węża. Każdy jednak jej zdaniem ma czuć się wolny w interpretacji i odbiorze rzeźb.
Warta 3.5 milliona dolarów praca, jest darem artystki i polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przedstawiciele Grant Park pokryli niemal 2/3 z ponad 800 tyś. dolarów, niezbędnych do zakończenia instalacji. W skład tychże weszły wpływy od darczyńców prywatnych i korporacji, w tym również przyjaciela rzeźbiarki aktora Robina Williams'a.
Zaskakującą ironią jest jednak, że ta międzynarodowej renomy artystka, która na swoim koncie posiada liczne wystawy na całym świecie a pierwszą retrospektywną właśnie w Chicago w roku 1982, spotkała się również z głosami krytyki, które wypływały niestety, wyłącznie z polskiego środowiska. Krótko mówiąc, powinniśmy się nad tym głęboko zastanowić!
|